Dym codzienny: z prochu powstaję

Re-fleksje: Między Kulturą Picia a Demonizacją Narkotyków

Inspiracją do tego posta jest występ Piotrka Szumowskiego i Michała Lei pt. „Re-fleksje”. No bo, jak łatwo nam wmówić, co jest dobre, a co złe, prawda? Co jest akceptowalne, a co już przekracza wszelkie granice. Prawda jest taka, że wszystko jest płynne jak dwie kulki lodów w rękach trzylatka.
Jak inaczej wytłumaczyć fakt, że konsumpcja środków wpływających na układ nerwowy nazywana jest KULTURĄ PICIA ALKOHOLU, która, jak powszechnie, zwłaszcza w Polsce, wiadomo, bywa tragiczna w skutkach? Albo DEGUSTACJĄ CYGAR, która jest niczym innym niż karmieniem raka w zamian za chwilę pobudzenia i przyjemności. Czym to się różni od zapalenia jointa czy wciągnięcia kreski? Według mnie, to tylko kwestia społecznej akceptacji i legalizacji.
Jasne, mając alkohol czy papierosy z legalnego źródła, masz dużą dozę pewności, że nie są zanieczyszczone, są ustandaryzowane i za każdym razem wybierając konkretny trunek czy markę, będziesz mieć podobny smak i „jazdy”. Ale gdyby znieść prohibicję na inne środki psychoaktywne, czy nie byłoby podobnie? Jak to śpiewał Krzysztof Grabowski:

„Nie wszystko co pozytywne
Jest legalne
Nie wszystko co takie legalne
Pozytywnym jest”

I może coś w tym jest. Teraz pojawia się pytanie: czy narkotyki są demonizowane? W procesie edukacji jesteśmy przekonywani i straszeni o ich zgubnych skutkach, ale czy to nie jest tak, że to nie substancja, a dawka czyni truciznę? W końcu nie każdy środek będzie pasował każdemu. Parafrazując przytoczony na początku występ chłopaków – to nie jest tak, że jeżeli masz złą jazdę po narkotykach miękkich, nie będziesz mieć dobrej po twardych. To nie tak, że skoro męczysz się po przebiegnięciu 100 metrów, nie porywasz się na przebiegnięcie 500. To bardziej na zasadzie: nie lubisz biegać, ale może lubisz pływać albo tańczyć?

Substancje kontra Medycyna: Hipokryzja w Praktyce

Weźmy też pod uwagę, że te potworne, paskudne, zgubne substancje, są wykorzystywane na co dzień w medycynie. Opioidy jak morfina czy fentanyl pomagają na ból, podobnie z resztą jak medyczna marihuana. Ecstasy wspomaga leczenie stresu pourazowego, LSD pomoże na depresję, a amfetamina na ADHD. Czyli co? W szpitalu leczy, na ulicy zabija? Ciekawy paradoks.

Nie wypowiadam się tutaj z pozycji eksperta, to moje raczej luźne dywagacje. Oczywiście, że był czas też w moim życiu, w którym degustowałam bardziej i mniej legalne, bardziej i mniej przyjemne środki. Nie mam zamiaru zgrywać tu czarnej Madonny. Rzecz w tym, że ja umiałam powiedzieć „stop”, którego mój Misiek powiedzieć nie potrafi. Zakładam, że kryje się za tym ogromna dawka skompresowanych i stłumionych emocji. Tych trudnych, bolesnych, traumatycznych przeżyć, o których nikt nie chciał słuchać, a które tak bardzo potrzebowały ujścia. Bo Misiek jest dobry i wrażliwy. I jak już wcześniej ustaliliśmy – mądry. To typ człowieka, którego każdy chce znać. Każdy chce być w jego pobliżu, żeby dotknęła ich ta łuna, którą roztacza w około.

Trzy Razy TAK: Zaufać Intuicji?

Po pierwszej nocy u mnie, w której, wierzcie lub nie, graliśmy tylko w planszówki i kosztowaliśmy białego wina, moje dziecko budząc się rano wskoczyło z entuzjazmem wprost w jego ramiona. A mój pies już od drzwi radośnie merdał ogonkiem na jego widok. To była ta magia „trzech razy TAK”. A ja mocno wierzyłam w to (i nadal w to wierzę), że trzy razy TAK wróży dobrze na przyszłość. Może to była naiwność, a może po prostu głęboka intuicja. Czas pokaże.

Na górę