Dym codzienny: z prochu powstaję

On, Czyli Jak Zakochałam się w Swoim Przeciwieństwie

Niech wstępem do dzisiejszego wpisu będzie piosenka:

„To On
ma w oczach jasne światła
wszystkich wielkich miast
Zna nocnych stolic lepki gwar
Na brukach świata buty starł
I przed Nim drogi gną się uniżenie w pas”

Bo ona oddaje dokładnie to, co w moim Miśku urzekło mnie najbardziej. Ten blask, ta pewność siebie, ten świat, którego ja, skromna ja, nigdy nie odważyłabym się dotknąć. I pokazuje, bardzo dosłownie, moją zupełnie płaską osobowość, mój świat, który istnieje głównie w moim wnętrzu i moją ignorancję, która trochę ze strachu, trochę z konieczności wkłada przy każdej możliwej okazji długi kij w czarny otwór pomiędzy moimi pulchnymi pośladkami.

„Ja przez pelargonie w oknie widzę ulic zbieg
I tego świata tyle znam
Co topografię czterech ścian
Siny horyzont zawsze budził we mnie lęk”

Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz, mawiają. Przy nim nie musiałam ścielić w ogóle, a wysypiałam się znakomicie. Dostawałam to, czego tak bardzo mi brakowało. Był moim brakującym pierwiastkiem. Bo, chociaż nie zyskuje, jak widzicie, przy bliższym poznaniu (żeby nie powiedzieć, że jest chodzącym „red flagiem”), nie można mu odmówić odwagi i przepotężnej charyzmy. Dzięki Niemu, moje życie zaczęło kwitnąć. Jak te pelargonie na moim parapecie, które nagle dostały nawozu.

Mądry, ale Głupi: Paradoks Miśka

Zawsze miał coś do powiedzenia. Anegdotki z jego szalonej przeszłości i aktualnego życia socjalnego (którego w moim, nastawionym na przetrwanie życiu, brakowało) były jak iskierki w mojej głowie. Opowiadał o nich z takim zaangażowaniem i tak obrazowo, że niemal czułam się, jakbym była jednym z głównych bohaterów tych wydarzeń. Jakbym nagle dostała bilet VIP do świata, o którym dotąd tylko słuchałam w ulubionych kawałkach hip-hopowych.

Z niemniejszym zaangażowaniem opowiadał o swoim życiu zawodowym. Gdy myślałam o nim w tym kontekście, widziałam nie tylko idącego po linii najmniejszego oporu zjadacza chleba. Oprócz etatu zajmował się wieloma fuchami jednocześnie. Naprawiał sprzęty elektroniczne i błędy hinduskich programistów dla krajowych zleceniodawców, obsługiwał lokalne biznesy w zakresie technologicznym, brał zlecenia na tworzenie aplikacji webowych i mobilnych. No i nawet handlem potrafił się zająć. Bo mój Misiek jest mądry! A ja jestem sapioseksualna. Czyli mam w głębokim poważaniu zrobiony biceps i atletyczną klatę. Ale widząc wytrenowany mózg, moje kolana mają tendencję do oddalania się od siebie.
Z tym, że jak się okazuje, mój Misiek jest taki mądry, a taki głupi. Jakby miał dwa procesory: jeden geniusza, a drugi… no cóż, powiedzmy, że mniej geniusza.

Bo wprowadzając się do mnie, jego super moce zanikły. Zrezygnował ze swojego rzekomego życia społecznego, z fuch, które ponoć przynosiły niezłe dochody (choć ówczesny stan jego konta na to nie wskazywał), a nawet z pracy na etacie na rzecz zadbania o swoje zdrowie i lepszą przyszłość.

No ale, ostatecznie:
“Rękawiczki, i wina i kara,
Awers rewers to dobre i złe,
Jak wskazówki jednego zegara –
Mają sens tylko wtedy gdy dwie.”

Na górę