Zmęczenie Materiału, Czyli Jak Zostałam Nocnym Markiem Z Przymusu
Ostatnio czuję potworne zmęczenie. Wiecie, takie przy którym chyba nawet sen w trumnie nie pomaga. Staram się towarzyszyć mojemu Miśkowi w okresach czuwania, a jak się domyślacie, bez wspomagania to wyczyn godny himalaisty. Nie raz zdarza się, że idziemy spać raczej nad ranem, a rześkie, wypoczęte maluchy wstają wraz z pierwszym pianiem koguta. Kto by pomyślał, że dziecko teściowej będzie bardziej wymagające niż nasz trzymiesięczny niemowlak? I to absolutnie nie dlatego, że spędzamy szalone, gorące chwile rodem z miesiąca miodowego.
Filmy Bez Fabuły i Dopamina Na Żądanie
Wręcz przeciwnie. Bo oprócz prądu w wiaderku i wesołego dymka (swoją drogą, imponująca lista hobby, prawda?), moje kochanie ma słabość do filmów o wątpliwej fabule, w których kostiumograf i charakteryzator też nie mają zbyt dużo pracy. Żeby nie powiedzieć, że w zasadzie są tam zbędni, zupełnie jak niektóre projekty udoskonalenia miasta, które muszą się odbyć tylko po to, żeby szwagier burmistrza mógł wygrać przetarg. Ekonomia!
I to nie tak, że jestem pruderyjna. Nie mogłabym też z czystym sumieniem powiedzieć, że nigdy nie konsumowałam owych treści. Natomiast istnieje granica pomiędzy degustacją, a kompulsywną konsumpcją, prowadzącą do torsji. Bo jak pogodzić się z tym, że on nie spełnia obowiązków niemęża (i nie mam na myśli tylko tych łóżkowych, choć tam też nieraz panuje susza), ale za ścianą ładuje i rozładowuje się łatwą i szybką dopaminą? O każdej porze dnia i nocy, nawet wtedy, gdy się tego nie spodziewasz, niczym hiszpańskiej inkwizycji. Złamanie każdej obietnicy, zaniedbanie obowiązków i pracy – wszystko dla jednego celu. Jak w grze RPG, gdzie jedynym questem jest „zdobyć dopaminę”, a reszta świata jest nieważna.
Kontrola Biologiczna, Elektroniczna i Kobiecość w Zgliszczach
No więc, wspominałam o kontroli biologicznej? Tej z paskiem testowym. Teraz doszła również kontrola elektroniczna. Bo oczywiście zarzeka się, że absolutnie, to już przeszłość. „Kochanie, ja już tego nie robię!” – mówi. A wystarczyło, że przez dwie godziny ładowałam baterie w objęciach Morfeusza, a on już wpadł w objęcia tych idealnych pań z internetu. Mówiłam, że to szybka dopamina, ale to chyba prędkość światła.
Godzi to w moją kobiecość, choć nigdy wcześniej nie miałam na jej punkcie kompleksów. Zawsze uważałam, że jestem wystarczająca, aż tu nagle… kurczak w garze. A ja uwierzyłam na początku znajomości, że ma po prostu mniejsze niż przeciętnie libido. Kolejne misterne kłamstwo w tej sieci tajemnic i niedopowiedzeń. Chyba czas szukać nowego klina, bo ten obecny chyba wymaga gruntownej renowacji. Albo recyklingu.